Bombardowani doniesieniami o rozwiązłości
celebrytów i wysoko postawionych osobistości, my – zwykli zjadacze chleba z
dezaprobatą kręcimy głowami. Często jednak przygryzamy przy tym język ze
wstydu, ponieważ okazuje się, że flirty, zdrady, czy romanse i nam nie są obce.
Choć zdrada czy romans to bardzo osobisty temat i wydawać by się mogło, że nikt
nie przyzna się do popełnienia takiego niecnego uczynku, udało się opracować
statystyki z nim związane.
Z raportu CBOS wynika, że statystyczny
zdradzający obywatel Polski to młody mężczyzna (między 25 a 34 rokiem życia) z
wykształceniem, na kierowniczym stanowisku, mieszkajacy w dużym mieście i o
lewicowych poglądach politycznych. 33% mężczyzn w Polsce przyznaje się do
romansu (Kobiet - 18%).
Dlaczego?
Czy to, że jedna trzecia mężczyzn w naszym
kraju "skacze w bok" jest spowodowane wskaźnikiem feminizacji? A może
po prostu z związkach jesteśmy nudne? Albo monogamia nie jest mocną stroną
naszych panów? Trudno odpowiedzieć na to pytanie i wolę nie ryzykować.
Ze względu na nieznane mi psychologiczne czynniki bywa tak, że mijamy się z prawdą nawet kiedy zachowujemy anonimowość. W tak osobistym temacie jest to dla mnie jednak zrozumiałe. Przewidziało to także Centrum Badania Opinii Społecznej i by „wyciągnąć” więcej z badanych przeprowadzono eksperyment metodologiczny majacy na celu zadanie dodatkowych, mniej bezpośrednich pytań związanych z tematem. Wynik eksperymentu wskazał, że liczba zdradzających Polaków jest wieksza od deklarowanej o 11 punktów.
Świadczy to o tym, że że Polacy niechętnie
przyznają się do romansu i ukrywają go nawet, gdy pozostają anonimowi, co
spowodowane jest zapewne strachem przed reakcją środowiska. I chociaż wiele
słyszy się o zdradach wciąż jest ona czymś czego się wstydzimy i wolimy zachować
dla siebie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz